Zapusty, bardziej znane po prostu jako tłusty czwartek, to święto rozpoczynające ostatni tydzień karnawału. Obchodzone w naszym kraju już od czasów pogańskich wydarzenie jest źródłem wielowiekowej tradycji, która na przestrzeni lat ewoluowała. Nie zmieniło się jedno – podstawą tego dnia zawsze było spożywanie potraw, których z pewnością nie nazwalibyśmy niskokalorycznymi…
Mimo, że tłusty czwartek jest świętem ruchomym, w kalendarzu chrześcijańskim zawsze wypada 52 dni przed Wielkanocą. W zależności od terminu Świąt Wielkanocy, jest to okres między 29 stycznia a 4 marca, zaś przypadająca po nim środa jest zawsze pierwszym dniem Wielkiego Postu. Tłusty czwartek rozpoczyna więc zmierzch okresu zabawy i nieumiarkowania w jedzeniu, po którym następuję okres wstrzemięźliwości i umartwienia.
Ideę dnia w którym bez umiaru żywiono się bogatym w tłuszcz jedzeniem praktykowali już dawni Rzymianie. W obchodzonym raz w roku tzw. tłustym dniu mieszkańcy starożytnego Półwyspu Apenińskiego masowo wchłaniali tłuste potrawy, które obficie popijali winem. Wśród dań królowały mięsa oraz właśnie protoplaści dzisiejszych pączków – nadziewane słoniną kule, przygotowywane z ciasta chlebowego.
W naszym kraju już od czasów pogańskich świętowano podobnie jak w wiecznym mieście. Również robiono to na przełomie zimy i wiosny, zaś na stole również królowały tłuste potrawy i alkohol. Nasze pączki były jednak znacznie lepsze od rzymskich – w zależności od regionu nadziewano je już nie tylko słoniną, ale również boczkiem i mięsem.
Znaczenie miał również region. Przykładowo, w Małopolsce dzień ten nazywano combrowym. Odpowiadać za taki stan rzeczy miał XVII-wieczny burmistrz grodu Kraka, zepsuty moralnie despota słynący z niezwykłej surowości wobec kramarek z miejscowego rynku. W rocznice śmierci niepopularnego włodarza, który zmarł właśnie w tłusty czwartek, na krakowskim rynku urządzano huczne zabawy.
Pączki słodkie pojawiły się w naszym kraju dopiero w XVI wieku, najprawdopodobniej za sprawą zapożyczenia z kuchni arabskiej. Mimo, że kształtem przypominały już znane nam obecnie wypieki, na swoją obecną formę musiały poczekać do XVIII wieku, kiedy to upowszechniły się, używane do dziś przy ich wypieku, drożdże. W dalszym ciągu różniły się od współczesnych pączków losowo ukrywanym w nich orzeszkiem. Wedle przesądu, szczęśliwy znalazca takiej bakalii mógł liczyć na dostatek i powodzenie.
Dziś, by w życiu się wiodło, wystarczy zjeść w tłusty czwartek chociaż jednego pączka. Z dziennikarskiego obowiązku przypominamy jednak, że wartość odżywcza liczona w kaloriach tylko jednego słodkiego wypieku tego typu to aż… Nie, dziś to wiedza całkowicie bezużyteczna!