Jarosław Brancewicz, szczecinecki kolekcjoner i pasjonat astronomii, posiada cenne pamiątki związane z pierwszym polskim kosmonautą Mirosławem Hermaszewskim. Ma także zdjęcia z podpisem drugiego astronauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
Z przepastnych zbiorów Jarosława Brancewicza pokazujemy te szczególnie ważne dla Polaków – zdjęcia z autografem generała Mirosława Hermaszewskiego i Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Co ich łączy? Obaj – jako jedyni Polacy – znaleźli się w przestrzeni kosmicznej, choć te chwile dzieli bez mała pół wieku.
– Mam kilka fotografii Mirosława Hermaszewskiego zdobytych drogą korespondencyjną, w tym jedno ciekawe, bo kosmonauty z Wojciechem Jaruzelskim – Jarosław Brancewicz przypomina, że ów lot odbył się w PRL w ramach sowieckiego programu kosmicznego i zdjęcie jest pamiątką po tamtych czasach. – Już potem udało mi uzyskać na tym zdjęciu także podpis Jaruzelskiego.
Po kilkudziesięciu kolekcję uzupełniło kilka zdjęć – także z autografem – Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, drugiego polskiego astronauty. – Widziałem już wtedy oczywiście, że przygotowuje się do misji kosmicznej, która teraz stała się faktem – dodaje kolekcjoner ze Szczecinka.
47 LAT PÓŹNIEJ…
Przypomnijmy, że Mirosław Hermaszewski (1941-2022) poleciał w kosmos na pokładzie Sojuz 30 w czerwcu 1978 roku. Sławosz Uznański-Wiśniewski w ramach misji Ax-4 powtórzył ten wyczyn 47 lat później.
Jarosław Brancewicz: – Dwie fotografie pana Sławosza z autografami dostałem od niego już dawno, gdy jeszcze tylko mówiło się, że może wziąć udział w misji kosmicznej. Myślę, że teraz trzeba będzie poprosić o coś nowszego. Jak słyszałem, to zabierze on na ISS kilka różnych poloników, w tym naszywkę ze skafandra Hermaszewskiego. W ramach naszego Stowarzyszenia Naukowego im. Adama Giedrysa Astrostrefa poprosiliśmy pana Uznańskiego o honorowe członkostwo, ale w tym temacie się nie odezwał. Prawdopodobnie miało to związek z przygotowaniami do lotu i pewnie podobnych propozycji dostał wiele. Myślę, że do tematu wrócimy po jego powrocie na Ziemię.
Jarosław Brancewicz, kopalnia wiedzy o podboju kosmosu, rozprawia się także poniekąd z przekonaniem, że Sławosz Uznański-Wiśniewski jest drugim polskim kosmonautą. – Zależy, jak na to spojrzeć, bo drugim polskim kosmonautą jest Zenon Jankowski (dubler Mirosława Hermaszewskiego, przygotowali się razem, ale ostatecznie nie on poleciał – red.) i to nie podlega dyskusji – mówi. – Już raczej można powiedzieć, że Uznański był drugim Polakiem w kosmosie. W zasadzie i tak, i nie. Bardziej prawidłowo byłoby stwierdzić, że będzie on drugim w kosmosie z polskim paszportem. Polaków, a bardziej astronautów NASA z polskimi korzeniami, było już kilkoro i oni otwarcie przyznają się do swojej polskości. Myślę, że po stronie rosyjskiej również kilku by się znalazło.
A TWARDOWSKI?
Chyba wszyscy pamiętają sławnego Jima Pawelczyka z USA, który z pomocą gazety odnalazł swoją rodzinę w Małopolsce. – Był również nieżyjący już Karol Bobko, który całkiem dobrze mówił po polsku, ale nie pisał – dodaje szczecinecki kolekcjoner. – Szkoda, że nie mieliśmy „swojego człowieka” w jakiejś załodze księżycowej z programu Apollo, jak np. Czesi. Eugene Cernan był z pochodzenia Czechem i mówił oraz pisał w tym języku, Jak prawidłowo określić pana Uznańskiego? Może wystarczy dodać słowo „z polskim paszportem”, bo drugim to on raczej na pewno nie był.
Jarosław Brancewicz jest także posiadaniu biało-czerwonej flagi, która – druga po fladze zabranej przez Mirosława Hermaszewskiego – była w przestrzeni kosmicznej. – Mogę już oficjalnie powiedzieć, że pierwszą polską flagę w pełnych wymiarach taką, jak nosimy na uroczystościach całkowicie nielegalnie zabrał na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej astronauta Rick Mastriachcio w misji promu kosmicznego STS – 106 w roku 2000 – opowiada. – Na długo przed tym lotem wysłałem mu flagę z prośbą, aby na pokładzie ISS załoga wahadłowca ją podpisała, a jeśli nie będzie to możliwa, aby zostawił ją sobie na pamiątkę. Jest coś takiego, jak manifest lotu, gdzie astronauci w ramach swojego limitu wagi deklarowali co zabierają ze sobą w kosmos. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wpisałby jakiejś flagi, bo to jednak waży, a tam liczył się każdy gram ładunku, który przeliczało się na paliwo wahadłowca. Ku mojemu zaskoczeniu jakiś dobry miesiąc po zakończeniu misji dostałem kopertę z NASA z nieco wymiętoszoną flagą. Dopiero po rozłożeniu okazało się to polska flaga podpisana zgodnie z umową. Nie wiem z czego to wynikało, ale dwaj Rosjanie, który brali udział w tej misji nie podpisali się, autografy złożyli jedynie Amerykanie. Zresztą to chyba ich taka natura, widać wszędzie ich szacunek do flagi.
I dalej: – Napisałem do Ricka Mastriachcio, czy może napisać mi jakieś oficjalne potwierdzenie. Odpowiedź brzmiała, że oficjalnie na papierze nie może mi tego potwierdzić, bo jego kariera w NASA skończyła by się natychmiast, wiadomo: nielegalny ładunek, ale stwierdził, że „zrobiliśmy dokładnie to o co prosiłeś, czyli podpisaliśmy flagę tam gdzie uzgodnione”. Więc to mi wystarczyło – jest potwierdzenie tylko, że nie tak wprost. Flaga jest u mnie w domu w raz z całym zbiorem.
Galeria zdjęć:
Biuro Prasowe I Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta