Kolejna doba niezwykle trudnych działań na południu Polski związanych z powodzią, która w sposób szczególny dotknęła głównie powiaty: kłodzki, nyski, wałbrzyski oraz karkonoski. Ratownicy mówią, że sytuacja jest ciężka i w niektórych sytuacjach okazała się nie do opanowania. Jak wyglądał pierwszy dzień działań zachodniopomorskich służb na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie?
Podejmowane akcje to głównie ewakuacja mieszkańców i mienia, zabezpieczenie placówek zdrowia przed zalaniami, rozkładanie worków z piaskiem, tworzenie zapór. Ratownicy z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Szczecinku natychmiast po przyjeździe późnym wieczorem pomagali w nocy ewakuować mieszkańców Nysy, zaś strażacy z Pomorza Zachodniego – w tym również funkcjonariusze ze Szczecinka – nieśli pomoc w Kłodzku i okolicznych miejscowościach.
Jak mówią strażacy, rąk do pracy będzie tu brakowało tygodniami, ale motywujące jest to, że na miejsce tragedii zjeżdżają wolontariusze z całej Polski, aby pomóc zarówno służbom jak i mieszkańcom. Tylko w niedzielę, strażacy odnotowali ok. 16 tys. zdarzeń związanych z opadami deszczu. Najwięcej w województwach śląskim i dolnośląskim – łącznie niemal 11 tys. interwencji.
Niewykluczone, że w najbliższych dniach, a nawet godzinach, do akcji ruszą kolejne zastępy z regionu. W gotowości pozostają wciąż kolejne sekcje specjalistyczne, które posiadają na wyposażeniu agregaty, pompy wysokiej wydajności oraz łodzie – są to najpotrzebniejsze teraz sprzęty wykorzystywane w walce z żywiołem.
Warto dodać, że pozostali na miejscu ratownicy z Pomorza są przygotowani na ewentualne skutki powodzi pojawiające się w naszym województwie. Zapewniał o tym m.in. Wojciech Reperowicz z Zachodniopomorskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w rozmowie z portalem Szczecinek112 (materiał poniżej).