Z okazji odbywającej się Nocy Spadających Gwiazd (to już dziś – 14 sierpnia), w tym artykule chcemy wspomnieć wielkiego szczecinecczanina, którego działalność zrewolucjonizowała lokalne podejście do astronomii oraz wzbudziła zainteresowanie kosmosem wśród rzeszy pokoleń mieszkańców naszego miasta – Adama Giedrysa.
Nasz bohater urodził się 26 marca 1917 roku w niewielkiej wsi Sidabry, niedaleko Wilna (obecnie Litwa). Po wybuchu II wojny światowej angażował się w ruch oporu – był między innymi członkiem Armii Krajowej, gdzie działał pod pseudonimem „Ben Hal”. W 1945 roku rodzinne tereny zostały włączone w skład Związku Radzieckiego, co skutkowało przesiedleniem go właśnie do Szczecinka. Nie zaprzestał on aktywności konspiracyjnej – działał w strukturach Bojowego Oddziału Armii, jednej z wielu organizacji, sprzeciwiających się nowym, komunistycznym władzom. Niestety, za swoją działalność w 1948 roku był aresztowany i zmuszony do więziennej tułaczki przez blisko 5 następnych lat. Brutalne metody przesłuchiwań oraz ogólne traktowanie osadzonych w tamtych czasach mocno odbiło się na jego zdrowiu – był wielokrotnie bity i kopany. Schorowanemu, za wstawiennictwem siostry, w 1953 roku udało mu się dostać na oddział urologiczny w Olsztynie, gdzie został poddany operacji wycięcia chorej nerki. I właśnie wtedy nastąpił początek jego zainteresowania się szeroko pojętym kosmosem.
– Przez krótki czas była zawiązana tętnica i znalazłem się w stanie śmierci klinicznej – wspominał niegdyś Giedrys – To trwało 8 sekund i to one zaważyły na całym moim dalszym życiu. Przez te osiem sekund czas jakby zwolnił, a ja znalazłem się we Wszechświecie. Widziałem mnóstwo galaktyk: pod sobą, nad sobą, wokół mnie… Widziałem snop światła, który mówił: podążaj za mną. Było mi tak dobrze i spokojnie.
Sytuacja ta otworzyła przed nim spojrzenie na świat w zupełnie inny sposób, a raczej… poza niego. Poza wszystko, co gołym okiem można ujrzeć. Po powrocie do domu od razu przystąpił do poszerzania swojej wiedzy z zakresu nie tylko astronomii, ale także fizyki, matematyki oraz chemii. Równolegle, celem lepszego rozumienia zagranicznych źródeł, rozpoczął naukę języka angielskiego i niemieckiego. Z czasem zbudował swoją pierwszą lunetę, zrobioną ze szkieł okularów swojej cioci. Nauczył się robić pierwsze zdjęcia astronomicznie.
W 1956 roku postanowił sformalizować swoją działalność, celem pozyskiwania materiałów naukowych oraz urządzeń, pozwalających na obserwowanie kosmosu szerzej i wygodniej – z tej racji powołał lokalne struktury Towarzystwa Miłośników Astronomii. Władze miasta oraz starsze pokolenia nie były przychylne działalności astronoma-amatora, z zawodu krawca, który w dzień trudził się szyciem i skrawaniem ubrań, a wieczory spędzał na przydomowym balkonie z szeregiem lunet oraz książkami o sferach niebieskich. Swoją pasją jednak natchnął szczecinecką młodzież, która coraz to tłumniej uczęszczała na jego małe sympozja i pogawędki o kosmosie.
Z czasem rozszerzył swoje poczynania o wybudowanie kopuły obserwacyjnej na poddaszu kamienicy przy ulicy Kościuszki 10, w której mieszkał i pracował. Jednocześnie nawiązał kontakt z amerykańskim konsulatem w Poznaniu, skąd udawało mu się pozyskiwać zagraniczne filmy oraz naukowe broszury o tematyce astronomicznej. Jego działalność wzbudziła zainteresowanie stacjonujących w mieście wojsk i służb ze Związku Radzieckiego – zwłaszcza po nieocenzurowanej publikacji w Głosie Koszalińskim w 1959 roku, w której to wspomniano o amatorskich obserwacjach Giedrysa nad fiaskiem radzieckiej misji Łuna-1. Docelowo sonda miała wylądować na Księżycu, co jednak się nie udało. Pewnego wieczoru do domu krawca zapukał pułkownik Jurij Wozniesieński ze swoim adiutantem Olegiem Kuźmińskim z bazy wojsk radzieckich w Bornem-Sulinowie. Byli bardzo zaintrygowani, czym on to wszystko zaobserwował. Wtedy zaprowadził ich do kopuły obserwatorium.
– Wozniesieński poprosił żeby mu coś pokazać na niebie, ale akurat było pochmurno. Nie da rady – mówię, ale on chciał zobaczyć cokolwiek. Gdzieś około 8 kilometrów od Szczecinka jest wioska Gwda, w wiosce kościółek a na kościółku krzyż. Nastawiłem teleskop na ten krzyż, a na krzyżu akurat siedział jakiś ptak. Pokazuję dla Wozniesieńskiego, a on patrzy i woła: – Jej bohu, ptica! – wspominał kiedyś Giedrys
O poczynaniach Giedrysa można było usłyszeć na całym świecie – informacjami o jego obserwacjach podzieliło się m.in. BBC, Głos Ameryki czy Radio Wolna Europa. Rozgłos pozwolił mu na nawiązanie intratnych kontaktów, chociażby z konsulem USA Josephem Norburym, dzięki któremu udało się dokonać niemożliwego – w 1971 roku udało sprowadzić do Szczecinka próbkę skały księżycowej, pozyskanej podczas misji Apollo 11. Ubezpieczona na 2 miliony dolarów, zatopiona w trójkątnej bryle skamielina, była eksponowana w Powiatowym Domu Kultury przy ówczesnej ulicy 9 maja (obecnie Bartoszewskiego). Obejrzało ją ponad 10 tysięcy odwiedzających.
Działalność krawca-astronoma w końcu została dostrzeżona przychylnym okiem przez kogoś z kraju. W 1972 roku do Szczecinka przyjechała z Warszawy ekipa filmowa, chcąc nakręcić dokument o osiągnięciach Giedrysa i jego wkładzie w zainteresowanie kosmosem pośród mieszkańców Szczecinka. Jednakże, pomimo podziwu ze strony realizującego materiał Ryszarda Wójcika, szczecinecczanie wypowiadali się o panu Adamie dość srogo, jakoby „gastronom” czy też „gastronauta” miał młodzieży „imperialistyczną nauką w głowach wywracać”. Mimo niepochlebnych opinii, powstał ponad godzinny film dokumentalny, w którym Giedrys z pasją opowiadał o swoich obserwacyjnych doświadczeniach, na tle różnorakich map kosmosu, wizualizacji planet, gwiazd oraz gromadek młodych astronomów.
Jeśli już mowa o filmie – warto wspomnieć o równie wielkim, fabularnym tym razem projekcie. Z inspiracji działalnością Adama Giedrysa Zespół Filmowy X stworzył w 1983 roku pełnometrażowy film pt. „Planeta Krawiec”, gdzie główną rolę (jako Józefa Romanka) zagrał aktor Kazimierz Kaczor.
Szeroki wachlarz znajomości Adamowi Giedrysowi udawało się nawiązywać poprzez uczestnictwo w licznych konferencjach naukowych, poświęconych tematyce astronomicznej. Wielokrotnie udawało mu się spotykać tam czołowych przedstawicieli astronomicznej świty – Armstronga, Aldrina, Collinsa, Leonowa. Kosmiczna działalność została dostrzeżona przez naszego polskiego kosmonautę, Mirosława Hermaszewskiego, do niedawna jedynego Polaka, który przebywał w przestrzeni kosmicznej (od tego roku miano to możemy przypisać jeszcze Sławoszowi Uznańskiemu-Wiśniewskiemu). W swoich wspomnieniach pan Adam mówił:
– Któregoś razu miałem z chłopcami zajęcia. Zeszliśmy na dół, na podwórko. Otwieram drzwi, patrzę a tu stoi wysoki mężczyzna. Ojej, mówię, Hermaszewski! – To pan mnie zna? – zapytał. – Oczywiście! Od razu. Przywitaliśmy się. Poszliśmy na górę do obserwatorium i rozmawialiśmy kilka godzin. Opowiadał o wirówce, o stanie nieważkości, o przebywaniu w przestrzeni kosmicznej. Jak odprowadzałem go do samochodu stojącego na parkingu, wielu ludzi zatrzymywało się i patrzyło z niedowierzaniem. Zatrzymywali mnie potem na ulicy i opowiadali: – A ja widziałem u pana Hermaszewskiego!
Ostatnią swoją podróż odbył w 1996 roku do Chin na międzynarodowy kongres w Pekinie – wyjazd ten był sfinansowany głównie dzięki hojności ówczesnej Rady Miasta Szczecinek oraz burmistrza, Mariana Tomasza Golińskiego.
Adam Giedrys zmarł 26 grudnia 1997 roku. Pochowano go 29 grudnia 1997 roku na Cmentarzu Komunalnym w Szczecinku. Jego 8 sekund – tych sekund, w których odbył największą dla siebie życiową podróż po przestrzeniach Wszechświata, stało się wiecznością. Swoim życiem udowodnił, że w swoim życiu warto wzbijać się ponad przeciętność, nie przejmować się zbytnio ocenami innych lub rzeczywistością , w której przyszło nam się znajdować.
Mikołaj Pietrzyk/UM Szczecinek