Zgodnie z lokalną tradycją, przy okazji tradycyjnych imienin Białego Boru rozegrano kultowy już mecz pomiędzy białoborzanami z obrączką na palcu oraz tymi, którzy takiej biżuterii jeszcze nie noszą. Pomimo żaru lejącego się z nieba, widzowie zebrani na stadionie Hubertusa mieli okazję obejrzeć niezwykle dynamiczne spotkanie w którym nóg nie odstawiali zarówno kawalerowie jak i żonaci!
A po zaciętym boju na murawie, obie ekipy bawiły się wspólnie na klubowym grillu, przy którym rozmów nie było końca. Dominował oczywiście jeden temat, którym była… piłka nożna. Jedynym problemem jaki się pojawił był wynik spotkania. Najgłośniej do zwycięstwa przyznawali się futboliści po ślubie, ale nie przywiązywalibyśmy się zbytnio do tego co usłyszeliśmy. Ważne jest to, że nikt z boiska nie zszedł kontuzjowany, a dobrej zabawy było co nie miara!